Z HAMMEREM W CZTERY OCZY #12 – WYWIAD Z RYSZARDEM BRZOZOWSKIM

Powrót do strony produktu

O wielofunkcyjności dzisiejszych ratowników, poświęceniu i pracy w sekcji poszukiwawczej osób zaginionych, opowiada Ryszard Brzozowski z Gryfińskiego Stowarzyszenia Ratowniczego. Nasz bohater wprowadza nas za kulisy działań i opowiada o tym co pomaga w poszukiwaniu osób oraz zdradza co myśli o działalności jasnowidzów.

Rysiek, jesteś kierownikiem sekcji poszukiwawczej Gryfińskiego Stowarzyszenia Ratowniczego. Powiedz nam ile osób liczy Wasze Stowarzyszenie, czym się zajmujecie na co dzień, jakie sekcje wchodzą w jej skład?

RB: Nasze stowarzyszenie liczy ok. 20 osób. Zajmujemy się profilaktyką, w co wchodzą nauka pierwszej pomocy oraz bezpiecznego zachowania np. podczas wakacji. Zajmujemy się zabezpieczeniem imprez masowych oraz poszukiwaniami osób zaginionych. Aktualnie głównie rozwijaną sekcją jest grupa poszukiwawcza oraz szkolne grupy ratownicze w szkołach na terenie całego województwa. Dążymy do tego, aby nasi podopieczni byli w stanie zapewnić potrzebującym profesjonalną pomoc jeszcze przed przybyciem służb ratowniczych.

Jesteś organizatorem Powiatowych Mistrzostw Pierwszej Pomocy. Powiedz – czy możesz zobrazować sytuację – czy w Polsce rośnie świadomość na temat udzielania pomocy? Z czym ogólnie mamy największy problem jeżeli chodzi o pierwszą pomoc?

RB: Świadomość rośnie, ale rozmawiając z ludźmi wiem, że czują strach głównie przed nieznanym, boimy się udzielania pierwszej pomocy i to jest naturalne. Większość przypadków NZK (nagłe zatrzymanie krążenia) zdarza się w domu i wtedy jest chyba najtrudniej, bo targają nami większe emocje. Ale ogólnie jest coraz lepiej, gdyż młodzież jest kreatywna i czasami nas zaskakuje, ale jeśli nie będziemy uczyć w szkołach pierwszej pomocy od najmłodszych lat, nie osiągniemy zamierzonych efektów.

Na swojej stronie macie taki cytat „Dla świata jesteśmy tylko ludźmi, dla ludzi których ratujemy, jesteśmy całym światem”. Czy faktycznie ta złota idea sprawdza się w 100%? Zdarza się, że ktoś przeszkadza Wam w pracy i ratunku, albo np. nie chce być odnaleziony?

RB: Szczerze mówiąc nie do końca lubię ten cytat, bo jest patetyczny i brzmi bardzo dumnie. Choć z drugiej strony wiem, że często ludzie oczekujący na naszą pomoc, szczególnie rodziny osób zaginionych, pokładają w nas wielkie nadzieje. Zawsze staramy się dać z siebie 150% i odnaleźć zaginionego, mimo warunków atmosferycznych czy pory dnia, które najczęściej utrudniają nam prace. W trakcie działań poszukiwawczych nigdy nam się nie zdarzyło, aby ktoś celowo nam przeszkadzał lub był agresywny, choć podejrzewam, że taki dzień nadejdzie. Podczas służby np. w WOPR wiele razy spotykałem się z agresją, często zupełnie nieuzasadnioną, która była napędzana alkoholem lub narkotykami. Czasami myślimy, że ktoś nie chce zostać odnaleziony, lecz staramy się mu pokrzyżować te plany i odnaleźć taką osobę, choć nie zawszę się to udaje.

Skupmy się na Sekcji Poszukiwawczej, która działa w Waszym Stowarzyszeniu pod Twoimi skrzydłami od całkiem niedawna. Mówi się, że w Polsce co roku za zaginione uznaje się niemal 20.000 osób. Jednak jest coraz większa skuteczność w odnajdywaniu tych osób (ponad 70%). Dlaczego ludzie zostają uznani za zaginionych?

RB: Ludzie zostają uznani za zaginionych z bardzo różnych powodów. Częstą przyczyną jest podeszły wiek i związane z tym choroby, takie jak np. demencja – ludzie wychodzą z domu i po prostu trudno im wrócić. Zdarzają się też próby samobójcze, których mimo swoich lat pracy w ratownictwie, chyba nigdy nie zrozumiem lub nastoletnie ucieczki z domu. Są też oczywiście zaginięcia z tak zwanym udziałem osób trzecich, na które nie mamy najmniejszego wpływu.

Co Wam pomaga i usprawnia poszukiwanie zaginionej osoby?

RB: Szczególnie pomocna jest aplikacja SIRON, stworzona przez Błażeja Burszę  ze stowarzyszenia Szukamy i Ratujemy. Aplikacja ta jest bardzo pomocna, ponieważ w krótkim czasie może zostać użyta przez wiele osób, także cywili, gdyż jest do pobrania za darmo ze sklepu Google w kilka sekund. Program pozwala nam tworzyć sektory poszukiwań i na bieżąco śledzić zespoły w terenie. Reszta to już zgranie różnych służb, pomocni ludzie i dostępny na co dzień sprzęt.

Jak w kontekście swojej pracy oceniasz działalność wszelkich detektywów i jasnowidzów? Warto szukać u nich pomocy?

RB: Akurat z detektywami nie miałem nigdy większego doświadczenia, także trudno mi to ocenić. Co do jasnowidzów – zawsze jest tak, że to rodzina zaginionego sama dzwoni do jasnowidza szukając dodatkowej pomocy. Sprawdza z nadzieją różne możliwości i szuka gdzie się da, w celu odnalezienia bliskiego. Oczywiście sprawdzamy każdy trop i rozumiemy to wszystko.

Co jeśli ktoś z moich bliskich zaginie? Kiedy podnosić alarm i jak postępować?

RB: Jest to zależne od sytuacji i kontekstu. Oczywiście, jeśli komuś nie zdarzały się częste braki kontaktu ze strony najbliższych, a teraz nagle czujemy, że coś jest nie tak, to jak najszybciej należy to zgłosić. Służbą wiodącą jest Policja, której funkcjonariusze czy to osobiście, czy przez telefon pokierują nami i naszymi działaniami. Najważniejsze jest to, aby zachować spokój i opanowanie, choć wiem, że to bardzo ciężkie.

Wiele pracy wykonujecie dla działań profilaktycznych, staracie się uświadamiać, szkolić, zapobiegać. Jak natomiast można zapobiec zaginięciom?

RB: Staramy się szkolić ile się da i gdzie się da. Jeśli nauczymy ludzi jak się zachowywać, tym łatwiej nam potem pracować i szukać ludzi. Wystarczy nauczyć się podstaw za młodu np. pierwszej pomocy, żeby potem zbierać tego pozytywne owoce, co na zachodzie jest standardem, a u nas jeszcze raczkuje. Zaginięciom najczęściej nie da się zapobiec, ponieważ wiąże się ono często z wieloma czynnikami, na które bezpośrednio sami nie mamy wpływu – mam tu na myśli choroby demencyjne i zaburzenia psychiczne.

W pracy ratownika coraz ważniejsze jest wyposażenie. Mówi się, że nawet najlepszy ratownik, nie jest w stanie w pełni wykorzystać swoich umiejętności oraz wiedzy bez sprzętu i aparatury. Zresztą, rozwój technologii, drony, termowizja – jak to wszystko przekłada się na rozwój ratownictwa? Co w Twojej pracy jest to niezbędne?

RB: Technologia wkracza w każdą dziedzinę naszego życia. Każdy nosi telefon w kieszeni. W naszej pracy też te nowinki się wykorzystuje, nie wspominając już o zaawansowanym sprzęcie medycznym. Tablet, laptop czy telefon są elementami nieodzownymi. Aplikacja do poszukiwań działa właśnie na tych urządzeniach, a na komputerze są planowane działania. Aktualnie staramy się pozyskać dron, który będzie nam bardzo pomocny w poszukiwaniach, lecz jego zakup to dla nas spora suma i musimy liczyć na pomoc sponsorów. Reasumując, bez technologii coraz ciężej pracować, nie tylko w ratownictwie, ale w każdej dziedzinie życia. Zatem stwierdzenie, że najlepszy ratownik bez sprzętu nie pomoże jest jak najbardziej trafne.


Gryfińskie Stowarzyszenie Ratownicze działa na zasadzie wolontariatu. Od ponad 4 lat stara się pomagać potrzebującym, wspierać i edukować. Możesz wesprzeć ich działalność!
Więcej na:  https://zrzutka.pl/p739te
Nr konta: 86 1600 1462 1836 8885 3000 0001
Gryfińskie Stowarzyszenie Ratownicze
Ul. Sportowa 1a
74-100 Gryfino

Wydaje się, że w aktualnych czasach, postępującej inwigilacji, kiedy monitorowany jest każdy krok, a człowiek nie może niemal działać bez pozostawienia po sobie śladu w aplikacjach, czy bankowości – świadome ukrycie się, „zaginięcie” jest jeszcze trudniejsze, niż znalezienie tej danej osoby. Jak to jest w rzeczywistości?

RB: Rzeczywiście coś w tym jest, jednak jeśli ktoś świadomie chce zniknąć, moim zdaniem jest to możliwe. Podczas wielu lat mojej służby kojarzę tylko jeden taki przypadek, który jest tylko naszym domysłem, że ktoś świadomie chciał zniknąć. Wyglądało to jak samobójstwo: list pożegnalny, pozostawiony portfel i dokumenty. Jednak do dziś nie ma żadnego tropu. Pan nie został nigdy odnaleziony, nie zostawił też po sobie żadnego innego śladu. Trudno jest szukać kogoś, kto chce zniknąć.

Mam wrażenie, że ratownik sekcji poszukiwawczej dla dobrego działania musi łączyć w sobie kwalifikacje wielu profesji, być zarówno ratownikiem, psychologiem, jaki i nawigatorem i koordynatorem tworzącym i zarządzającym zespołem.

RB: Ratownik każdej profesji czy specjalizacji jest multifunkcyjny. Musi umieć obsługiwać GPS, radiotelefon czy sprzęt medyczny. Zarządzanie całym zespołem to jedno, ale jako planista i kierownik zarazem, nie zawsze mogę być przy poszkodowanym. Na miejscu więc często ktoś przejmuje akcję, aby skoordynować działania medyczne i ewakuacyjne, które są konsultowane ze sztabem, ale ciężko jest być wszędzie i widzieć wszystko. Staram się wyjść w teren poszukiwań, gdy to tylko jest możliwe, ale lubię też stawiać wyzwania przed moimi ludźmi, żeby wyłaniali się naturalni liderzy.

Już na koniec, zdradź nam, co Cię nakręca w codziennym działaniu i co porabiasz w tzw. wolnym czasie?

RB: Wolny czas staram się spędzać z najbliższymi bądź w lesie uprawiając bushcraft. Tu muszę wspomnieć o mojej dziewczynie, która jest oazą cierpliwości i dzielnie znosi, gdy dzwoni telefon z kolejnym alarmem. Wie, że wyjdę wtedy np. z kina i nie wiadomo kiedy wrócę.

Masz może jakieś sugestie, porady dla HAMMEROMANIAKÓW na nadchodzący okres jesienno-zimowy, czy na bazie swoich doświadczeń?

RB: Zalecam przed wszelkimi wędrówkami, czy wyjściami na grzyby, dobrze się przygotować, mieć plan i udawać się z innymi osobami. Zawsze mieć naładowany telefon. Zachęcam też, aby często kontaktować się z najbliższymi, szczególnie z naszymi seniorami, żebyśmy potem nie znaleźli się w niepożądanych sytuacjach, jak zaginięcie.

Fot.: Gryfińskie Stowarzyszenie Ratownicze

Rozmawiał i opracował Mateusz Byś

Newsletter

Zapisz się i otrzymuj informacje o:

  • Pancernych smartfonach HAMMER oraz produktach myPhone
  • Promocjach i konkursach na telefony oraz akcesoria

Zapisując się na newsletter, akceptujesz regulamin serwisu